lipcem znowu się odrodzę, zanurzę dłonie w płodzie dojrzałym. ś.p. Barbara Mazurkiewicz przyjdzie czas miodem pachnący przy stole w cieniu lipy pochylimy się razem nad bielą kartki ze ściszonych niewysłowień wybierzemy najgłośniejsze zachody słońca o kolorze cynobru wtedy dojrzeją słowa ukryte w zalążkach w prześwitach pomiędzy niebem i ziemią ty jako zawsze niepoprawna zbieraczka motyli zaśpiewasz wierszem żeby nie umknęła nam żadna fraza z urodzinowej zamyślonej wciąż ciszy
w lipcu intensywniej pachnie miodem
