
wiersze mówią pomiędzy smutkami a zadowoleniem metafora otwiera furtkę gra słów ma różnobarwne dźwięki nie umiem o niczym zabawa w zielone lub kocha nie kocha spontaniczność nie jest tajemnicą tylko dialog rozwiązuje przeszkody posłuchaj śpiewają słowiki ale razem nie znaczy za rękę moje wiersze mają imiona tajemnica tkwi pomiędzy przyzwoitością a egotyzmem tak nie można a jednak jedno niecenzuralne łzy napływają i spływają nie można siebie przyzwyczaić na rozmaite oblicza różnice zostawiają ślady biegną i uderzają bez wyczucia nie ma owacji na stojąco głupota przypomina błędy rosną niewyobrażalnie zjadają organizm a cierpliwość która pomimo minusów zagryza zęby dla dobra samotność także nie jest normalna szacunek do siebie pozostał chociaż zamieszkał w zakamarku tam gdzie mnie nie ma nie zapomniałam chociaż zbudowałam krąg pełen impulsów spontaniczność była nieznaną drogą ścisły umysł wówczas leżał na nieokreślonym poboczu nie znałam innego niż wyidealizowany z wyobraźnią i wieloma pasjami zaakceptowałam odmienność wyobcowałam siebie z salonu biblioteki i ścian na której przemawiały obrazy sięgam pamięcią w przeszłość kartka za kartką widzę tamten świat i nic więcej nie mogę bez prawa głosu rzeczywistość poza wymiarem mrok bez zaproszenia przyklejone łzy zamknął krąg dumny z siebie nie przez dziurkę wyobraźni lecz bez pokory wszedł egocentryzm kompleksy mnożą zdarzenia fakty rozpasane z chałupy rozsiadły się obcesowo na wygodnym terenie współczucie mieszka na nieznanej ulicy słyszy to tylko homo sapiens błędne koło radość i spontaniczność to jakby zza chmur spoglądało łaskawie słońce a słońce chodzi ulicami zagląda do okien niestety na moich szybach krople ciemne chmury wstrzymały oddech deszcz kapie po twarzy dłonie drżą na samą myśl serce jąka się coraz bardziej przecież nie lubi huśtawki znalazłam rozchwiane życie nie miałam pojęcia więc zaglądam poza horyzont na las iglasty domy rosną jak z bajki tylko rozszarpane myśli drżą emocje z minuty na minutę sięgają zenitu krzyk nie cichnie logika straciła sens bezmyślność ciągnie za sobą ciernistą drogę jestem winna