-
lawendowe pola
wciąż jeszcze układają się z boku z lewej strony spojrzenia jakby chciały się wpisać na constans złożonej na cztery kartki z pamiętnika wciąż ćwiczę kaligrafię nieistniejących słów wyjętych z kontekstu na konto jutra niebieskie linie aż po horyzont falują i drżą jak woda gdy parzę kawę zagryzam słowa na wargach by zatrzymać alergię na ciszę pulsuje w skroniach dojrzewa coraz większym głodem przy obfitości pieczywa w zasięgu wzroku przejdę jeszcze ulicę od początku do końca by opadły łuski ograniczeń tkwią między płytami chodnika jak zagubiona siewka lawendy odbita w tęczówce
Fotografia z Pixabay
-
by nie spłoszyć ptaków
Elżbiecie wchodziła lekko na palcach z wersu na wers w tę jedyną milisekundę na granicy jawy i snu księżycowe opowieści o wiosnach i zimach w pożegnaniach stworzona przestrzeń rośnie z każdym przebłyskiem z pamięci westchnienia drżenia na bezgłośnych wersach pełnych ciepła obrazy z lewej strony odkrywają nową perspektywę która umykała do tej pory gdy szept poruszał pewność znaczysz obecność wierszem w miejscach gdzie byłaś prześwity w mlecznym powietrzu rozszerzają się pod wpływem znaków na niebieskim tle
Obraz Peace,love,happiness z Pixabay
-
Konstancja(rozwiązanie) drabble VII
Jak to się mogło stać, przecież pojechała do szpitala z zapaleniem płuc. Było już tak dobrze, że miała wyjść za dwa dni. Potem nagle pogorszyło się. Notatka w archiwum szpitalnym odkryła mroczną prawdę, skrzętnie ukrywaną przez wszystkich. Niemożliwe, by nie wiedzieli. A może? Tyfus, a zrzucono winę na zapalenie płuc. Ze smutkiem wyszłam na powietrze. Wzięłam głęboki oddech. Pomyślałam, to już koniec. Mam odpowiedź. To obiecałam przy spotkaniu z Konstancją. Znaleźć odpowiedź i rozwiać wszelkie wątpliwości. Pomalutku szłam w stronę bramy. Stała w niebieskiej sukience i bukiecikiem konwalii. Uśmiechała się. Kiedy podeszłam bliżej, powiedziała: - Dziękuję. - To ja dziękuję, że byłaś.
Fotografia z Pixabay
-
Konstancja(niepokój) drabble VI
Minęło tyle lat. Z Konstancją widziałyśmy się sześć lat temu, na chrzcinach Konrada. Pomagałam, bo przy pozostałej trójce dzieci było co robić. Zmieniłyśmy się. Obie. Z uśmiechem wspominałyśmy dawne wyprawy nad nasz strumień. Brakowało nam tego. Dzieli nas spora odległość. - Czy tak naprawdę jesteś szczęśliwa? - Tak, chociaż w dniu ślubu miałam mieszane uczucia, a może to konwalie przyniosły mi szczęście? - Może - Gdyby coś mi się stało, pomożecie Antkowi? - Oczywiście, ale skąd takie pytanie? Nie odpowiedziała, podniosła się z krzesła i wolno odeszła w stronę domu, a ja zastanawiałam się nad tym, co miała na myśli. Może jutro będzie okazja.
Fotografia z Pixabay
-
rewers
słowo jak jabłko spada blisko chociaż oddalenie od sadu na odległość zarośniętych przez rzeczywistość śladów ciągle rośnie nie wierzę już w przemiany wymiany zdań bez krzyczącej na końcu kropki albo stan zawieszenia mam swoje miejsca do przechodzenia niekonieczne na pasach nie da się tak zwyczajnie wyjść tańcząc na puentach można jednak odwrócić zaznaczenie
Obraz paypal.me/Kwenoc z Pixabay
-
wolny punkt widzenia
odkąd zmieniłam status bez żalu wymykam się stereotypom ciągle idę pod wiatr nad ranem w kawie topię kolejne niezapisane metafory mają trzy kolory czasem ulegam lekkim zawirowaniom to pomaga złapać równowagę szczególnie pod wieczór gdy opowiadamy sobie przydarzone w wolnym punkcie widzenia
Obraz Florin Radu z Pixabay
-
nie do zapomnienia
Ojcu w 45 rocznicę śmierci każdego piętnastego dnia miesiąca rośnie we mnie cisza wtedy rodzą się kolejne nowe myśli o tobie tato o twoim życiu w którym byłeś i o tych chwilach których zabrakło między nagimi gałęziami rozwieszam tęsknotę wypełniam wędrówką pod wiatr nad rzekę pełną ryb teraz nad inną płynącą wodą zbudowałam własny dom posadziłam drzewa i krzewy tylko wiśnie odpuściłam ich smak czasem wrzucam w międzywiersze takie jak ten który narodził się przed czwartą po południu potem podam obiad ziemniaki kotlet mielony i kiszony ogórek tak przecież lubiłeś
-
Konstancja(do strumienia) drabble
Poszłam za nią do sadu. Podała mi wiklinowy koszyk. Nie była już tą małą dziewczynką skorą do wszelkich psot. Patrzyła daleko na coś, czego nie mogłam określić. Nagle zatrzymała się, prawie na nią wpadłam. - Chciałabym by to trwało zawsze. - Wolność? - Tak, ale wiem, że tak trzeba. - Przyjęłaś oświadczyny. Do ślubu został miesiąc. - Zrobisz mi wianek z konwaliami? - Oczywiście. Uśmiechnęła się i pobiegła na przełaj w stronę strumienia. Nawet nie próbowałam jej dogonić. Oderwałam wzrok od kwietniowej strony. Spojrzałam w stronę okna. Padał deszcz. Krople uderzały w parapet. Zamknęłam księgę i wstałam. Musiałam się przewietrzyć przed następnym wejściem w pożółkłe stronice.
Fotografia z Pixabay
-
Konstancja(kołyska) drabble
Założyłam białe rękawiczki i otworzyłam pierwszą księgę. Rozszedł się zapach historii. Dotykam innych odległych czasów. Daty, imiona, zdarzenia tak blisko. Zapisując linia za linią nadaję temu wszystkiemu inny wymiar. Przeskakując czas przenoszę na chwilę życie Konstancji w teraz. Tutaj. Krok za krokiem idę razem z nią do tamtego miasta, na tamtą ulicę i do tamtego domu. Ciemna sień z drewnianą ławą i koszem pełnym jabłek. Pokój z dwoma łóżkami, dużą skrzynią na ubrania. Jest czwarty marzec po południu. Podchodzę do drewnianej pomalowanej na różowo kołyski. Konstancja zmęczona pojawieniem się na świecie śpi. Uśmiecha się. Wyszłam na palcach by nie zbudzić.
Obraz Gerd Altmann z Pixabay
-
Konstancja(archiwista) drabble
Noc dłużyła się niemiłosiernie. Co dalej. Sen przyszedł nad ranem. Ranek nie zachęcał do wyjścia, ale musiałam. Po spotkaniu wiedziałam, że najważniejsze są dowody. Ogromny gmach budził szacunek. Drewniane rzeźbione drzwi sprawiały wrażenie jakbym wchodziła do zamku. Na samym końcu korytarza siedział starszy pan w niedzisiejszych okularach. Gdy podeszłam, podniósł wzrok i spytał o cel wizyty. W kilku zdaniach przedstawiłam mu sprawę, wstał i rzekł bym poszła za nim. Kluczyliśmy między wysokimi regałami pełnych grubych książek. Z trzeciej półki wyjął cztery i podał mi je wskazując długi stół ze stylowymi lampkami. Usiadłam, rozłożyłam księgi przed sobą i wzięłam duży oddech.
Obraz Mystic Art Design z Pixabay