Założyłam białe rękawiczki i otworzyłam pierwszą księgę. Rozszedł się zapach historii. Dotykam innych odległych czasów. Daty, imiona, zdarzenia tak blisko. Zapisując linia za linią nadaję temu wszystkiemu inny wymiar. Przeskakując czas przenoszę na chwilę życie Konstancji w teraz. Tutaj. Krok za krokiem idę razem z nią do tamtego miasta, na tamtą ulicę i do tamtego domu. Ciemna sień z drewnianą ławą i koszem pełnym jabłek. Pokój z dwoma łóżkami, dużą skrzynią na ubrania. Jest czwarty marzec po południu. Podchodzę do drewnianej pomalowanej na różowo kołyski. Konstancja zmęczona pojawieniem się na świecie śpi. Uśmiecha się. Wyszłam na palcach by nie zbudzić.
Obraz Gerd Altmann z Pixabay