zdarłaś czerwone sznurowane buciki za dużo kroków podłużnie i poprzecznie obok dużego domu na rogu trzeciej ulicy w żółtym pokoju ktoś zwątpił w życie z braku perspektyw lub ich nadmiaru nad głową przelatują wszędobylskie gołębie dziwią się tym wszystkim pierwszym spojrzeniom pocałunkom motylom i jeszcze dwa czarne koty co nieświadome niczego przebiegły drogę do dziś mi zostało nie jestem przesądna i dziwię się (to jest dopiero przedziwne) moim kochanym wszechwiedzącym sąsiadkom że nie są jeszcze święte już tu na ziemi pachnie maciejką i zmysłowym wieczorem do północy półszepty szepty i nadszepty zanurzone w niespotykanej głębii oczu szare skłaniało się ku niebieskiemu w bezdechach oddychają mleczne noce wchodzą przez otwarte okna nabrzmiałe jak piersi tej dziewczyny z naprzeciwka wróżą narodziny małego cudu świata a babcie kołyszą w myślach kołysanki
