z wrośniętego w krzyż przyzwyczajenia
przychodzi nam mówienie o braku czasu
na dłuższe zatrzymanie w tej chwili
z niebieskim morzem niebem w oczach
piasek który kiedyś wygładzał stopy
dawno wypadł z kieszeni przez dziury
ekspresowych przemieszczeń po krzywej
ruchów skoczka szachowego po kwadratach
białe i czarne jak narodziny i śmierć
moja nie moja bez żadnych przypadków
zdarzyły się rzeczy i ludzie po drodze
do jednego miejsca i porze spotkania
pod wieczór słońce dziwnie blisko
podchodzenie do siebie jest bardziej
stonowane cichą pieśnią kosmosu
ważne by nie zaniechać tego zakrytego